- Roxolanne! To Ty! Z krwi i kości! - dokładnie mnie oglądał.
- Witaj Corrado. - uśmiechnęłam się. W sercu poczułam przez chwilę radość, ale też pustkę. Moja tęsknota jeszcze bardziej się powiększyła, a na oczach poczułam łzy.
- O, Sun! Nie wierzę, że to Ty! - zaśmiał się.
- Jak tam Sky? Opowiadaj co się dzieje w stadzie?
- Dobrze, ale musisz mi powiedzieć, gdzie byłaś Ty!
- Może później, okay?
- Jasne. Chodź do Snow. Na pewno się ucieszy.
- Corrado.. Co się działo, gdy mnie nie było? - spojrzałam czujnie na jego pysk.
- Dużo rzeczy. Nikt nie jest już taki sam. Snow Flame z ciężkim sercem przyjęła stanowisko, ale nie daje rady. Wciąż tęskni. Czeka na Ciebie. - uśmiechnął się. Powiedział to takim tonem głosu, że zrobiło mi się przykro.
Wyszliśmy na polanę.
- Chodźmy szybciej, dobrze? - szepnęłam błagalnym głosem i zawołałam myślami Kukulkana, aby szedł obok Nas. - A co z... - przełknęłam ślinę. - Co z Reamonnem? - spojrzałam na konia.
Żywiłam ogromną nadzieję, że go spotkam.
- Nie ma go. - wzruszył ramionami.
- Jak to nie ma? - Stanęłam w miejscu. Zmarszczyłam brwi i spoważniałam.
- Od czasu, gdy odeszłaś, nikt go nie widział. Tak.. jakby.. rozpłynął się w powietrzu. - zażartował. Nie było mi do śmiechu.
Gdzie on się podział?
Zrobiłam kilka kroków do przodu i zaczęłam bić się z własnymi myślami. Ja, moje myśli i Kukulkan. Całkowicie wyłączyłam się ze świata zewnętrznego i nie słyszałam, gdy mój przyjaciel opowiadał mi o Skylor.
- Ej? Słyszysz mnie? - uniósł brew machając mi kopytem przed chrapami, gdy staliśmy przed jaskinią Flame.
- Snow? Mamy gościa! - krzyknął skrobiąc kopytem o kamień.
- Kog....o? - zapytała wychodząc na zewnątrz. Stanęła w miejscu jak wmurowana. Patrzyła na mnie jak na ducha.
- Hej, Snow. - szepnęłam uśmiechając się. Moja stara towarzyszka natychmiast się rozpłakała i przytuliła.
- Boże, Roxuś! Wróciłaś! Nawet nie wiesz jak się cieszę! - zaśmiała się.
- Zawitałam tylko na chwilę. Nie zostanę na długo. - pomyślałam.
Nie chciałam im tego mówić. Niekiedy umiejętność trzymania języka za zębami na prawdę się przydaje.
Zostałam u nich jeszcze chwilę i postanowiłam się przejść. Razem z Kukułką, poszłam w las. Pierwsze miejsce jakie odwiedziliśmy oczywiście okazało się być cmentarzem. Nie rozumiałam tego. Gdzie mógł się podziać? Zaczęłam chodzić między nagrobkami i stertami kości. Wszystko wyglądało tak, jakby właśnie zabił kilka szkieletów i wyszedł na chwilę. Mój ciężki smok złamał przez przypadek jedną płytę.
- Co tam jest? - Kukulkan wskazał głową na mały nagrobek osłonięty krzakami.
Był to mały, ale nowszy od pozostałych i różniący się strukturą kawał ciemnego grafitu. Na górze nad napisem wyrzeźbione były ciemne skrzydła. Podeszłam i uklękłam. Powoli odsłoniłam napis:
REAMONN
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz