niedziela, 31 lipca 2016

Od Roxolanne C.D. Reamonn

Jeszcze wtedy nie zdawałam sobie sprawy, co się stało. Jakby wtedy, z bólu, urwał mi się kawałek filmu.  Ale jakiego bólu? Przed chwilą jeszcze chcieli mnie zabić, a teraz Reamonn pyta którędy do HH. Potworne pieczenie sparaliżowało mnie w okolicach barku i rozciągało się na cały grzbiet.
- aggh.. Paloo... - jęknęłam.
- Nie możemy tam wrócić. Gdy tylko wyjdziemy, to i tak zrobią z nim to samo. - odpowiedział dosyć sensownie. - To w którą stronę lecimy?
- Kukulkan. - zdążyłam jęknąć i zasnęłam ze zmęczenia.
Gdy się ocknęłam, wciąż leżałam na grzbiecie ogiera. W normalnych okolicznościach powiedziałabym: " Dzięki Bogu, to nie był sen", ale z bóstwami byłam troszeczkę popsztykana.
Starałam się podnieść, ale nie mogłam.
- O! Obudziłaś się, Roxo! - zauważył
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam mrużąc oczy, aby przyzwyczaić się do światła.
- W jakimś lesie. - wzruszył ramionami na tyle, na ile pozwalał mu ciężar, który niósł na plecach.
Dobrze znałam tę roślinność i ten widok.
- To jest Las Kaskady. - odpowiedziałam tonem, jakbym na końcu miała zawrzeć jeszcze jedno, jakże poetykie słowo: ciołku.
- Miło wiedzieć! Czy wiesz natomiast co to jest za duża, czarna jaszczurka, która idzie po mojej prawej?
Duża jaszczurka?
- Kukulkan! - uniosłam radośnie głos.
- Więc to jest ten Kukulkan, którego wołałaś! Od razu przyleciał. Całkiem przyjemny kot.
Smok prychnął na niego i podszedł do mnie pilnując, abym nie spadła.
- Chciałem Cię ponieść, ale nawet na chwilę mi Ciebie nie dał! - mruknął w mojej głowie potwór udając oburzonego. - Dopięłaś swego. Do stada znowu przyprowadziłaś mordercę. Jak się z tym czujesz?
- Całkiem nieźle. Wszyscy Bogowie chcą mnie zabić. - uśmiechnęłam się. - Poczekaj! Prr! - rozkazałam.
- Hę? - Koń nieudolnie spróbował odwrócić łeb w moją stronę.
- przecież mogę iść sama. Nie musisz mnie już nieść.
- No... Niech Ci będzie. Jak dotrzemy na miejsce. - zaśmiał się.
- Ale ja chcę iść - burknęłam
- Oj, nie wymyślaj, Lanne! Gdzie mam teraz iść? - Stanęliśmy nad rozwidleniem dróg. - Jałówka! Prowadź! - skierował te słowa do mijej Kukułki.
- Jeszcze jedna taka odzywka, a przerobię go na pluszaka. - nadęły się wszystkie łby.
- Hahahahah.. Kukulkan!
- Co powiedział? - wtrącił ogier.
- Że jeszcze raz nazwiesz go nieprawidłowo i zostaniesz jego pluszakiem.
Poczułam się na wystarczających siłach, więc zeskoczyłam z grzbietu konia. Nie była to jednak przemyślana i mądra decyzja. Przez chwilę wyglądałam jak wariatka, próbując utrzymać się na wszystkich czterech nogach. Nagle nogi zaplątały się jedna o drugą i padłam jak długa.
Zaśmiałam się nerwowo w stronę towarzysza.

Reamonnie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz