wtorek, 17 listopada 2015

Od Corrado C.D. Skylor

Gdy tylko Skylor zaczęła się tłumaczyć, Corrado nie mógł tego słuchać. Zaczął się cofać. Klacz była dla niego jak zupełnie obca osoba. Kochał ją gdy jeszcze nie uciekła i gdy jej nie było, ale teraz.. Czar prysł, a on nie mógł patrzeć obcemu koniowi w twarz. Odwrócił się na pięcie i ze łzami w oczach pogalopował w las. Do domu nie poszedł. Błąkał się po lesie Kaskady myśląc czy to na prawdę była Sky? Czy tylko sen? Ogier był na rozstaju dróg. Chciał ją przytulić,powiedzieć, że ją kocha, obrzucić tysiącami słów i pocałunków, ale nie potrafił. Nie kochał jej już tak, jak przedtem. Słowa klaczy umocniły go w tym jeszcze bardziej. Przyznała się: uciekła.


~~~~~~~~~~~~~~


Dopiero późnym wieczorem Corrado poszedł do swojej jaskini. W środku czekała zmartwiona Snow.
- Corrado! Cały dzień Cię szukałam i martwiłam się o Ciebie! Gdzie ty byłeś? - widać było, że na prawdę przejęła się jego losem.
- Tu i tam.. tam i tu. W lesie Kaskady. - odpowiedział zmęczony koń
- Sky jednak wróciła. - uśmiechnęła się
- Tak. - odrzekł sztywno koń.
- Nie cieszysz się? - zdziwiona zapytała
- Minęło pół roku odkąd uciekła, Snow. Pół roku. - podkreślił. - Nie wiem czy jeszcze ją kocham. - oznajmił ponuro i spojrzał w oczy klaczy.
- Spokojnie. - z uśmiechem trąciła jego pysk - Jest Twoją wielką miłością.
- Wiesz co? Tak na prawdę to wtedy.. na łące.. Nie chciałem tego zrobić, bo czułem po niej żal i bałem się o jej życie. Teraz wiem, że ona żyje i to mi w zupełności starczy. - Odrzekł pod wpływem emocji.


Skylor? Musisz dać mu czas..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz