piątek, 27 listopada 2015

Od Corrado C.D. Skylor

Ogier patrzył spokojnie na klacze. Gdyby nie jego ogon, który w pewnym momencie wykonał mały ale nieskoordynowany ruch, każdy przechodzący osobnik uznałby konia za woskową rzeźbę. Snow widząc zaistniałą sytuację zaczęła się cofać, aż w końcu zniknęła na tle drzew. Skylor popatrzyła na chwilę na ogiera, a po chwili jej łeb powędrował w dół niemalże dotykając chrapami podłoża. Po policzku słynęła pojedyncza łza. Potem druga.. i kolejna. Koń zawahał się przez chwilę próbując złamać barierę która dzieliła go od jego odnalezionej partnerki. Patrzył na nią. Płakała, a on nie mógł nic zrobić.. gdyby tylko.. N-nie. To nie możliwe. On przecież nie umie, nie potrafi... Zaczął przebierać przednimi nogami z początku niepewnie i niezauważalnie, a po chwili bardziej. Dla Sky było to niemożliwością, bo gdy tylko uniosła pysk, tuż przed jej obliczem stał jej ukochany w całej postaci. Podniosła zapłakane oczy lekko ku górze aby spojrzeć mu w oczy, ale również tego nie potrafiła. Corrado dotknął delikatnie jej podbródek i uniósł go do góry. Zaczęła się rozglądać na prawo, lewo, w dół, aż w końcu utkwiła wzrok w jego oczach. Było to dla niej ogromną ulgą. To, że Corrado do niej podszedł, sprawiało, że nie czuł już rzeczy niemożliwych. To, że Skylor na niego popatrzyła, też było dla niej przełomem.
- Corrado.- przedstawił się podając klaczy kopyto.
-C-co? - zapytała przez łzy. - a.. Tak... Skylor.

Skylor? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz