- Co chciał popełnić? - Skylor spojrzała na swoją towarzyszkę wymownie. - Nie mów że....
- Tak. - Snow przerwała jej. - Chciał się zabić.
Klacz zrobiła wielkie oczy i zagłębiła się w swoje przemyślenia. Co ona zrobiła? Przez nią Corrado mógł popełnić samobójstwo. Corrado. Mógł. Popełnić. Samobójstwo. To...to...straszne! On popadł w depresję!
- Ale co się wtedy stało? Jak...no wiesz....Cor....chciał się...no.... - Sky nie potrafiła wymówić tego słowa. Nie o nim. Nie o Corradzie.
- Ja....starałam się go jakoś pocieszyć. Nie mogłam dopuścić, żeby to zrobił. Czułam, że kiedyś wrócisz. A ten ogier chyba w to nie wierzył, chociaż próbowałam przemówić mu do rozumu i go przekonać, że kiedyś powrócisz. Zdążyłaś w samą porę. - Snow Flame spojrzała na klacz pegaza poważnie. - Był już na samym skraju. Prawie do tego doszło. A teraz kiedy wróciłaś...No, musi dojść do siebie. - mruknęła. Skylor spuściła głowę. Musi coś z tym zrobić....Nie może reszty życia przeżyć w takim czymś. Kochany przez nią ogier jest tuż obok, a ona...nie może się do niego zbliżyć.
Dwie przyjaciółki szły przez chwilę w milczeniu. Po chwili Snow odezwała się.
- Corrado...jest tu. - powiedziała cicho. Sky podniosła głowę. Rzeczywiście, kilkanaście metrów przed nimi stał ogier, patrząc na nie. Klacz głośno przełknęła ślinę.
<Corrado?> Sory, że tak długo, ale chwilowy BW :/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz