wtorek, 24 listopada 2015

od Reamonna do Roxolanne

Słońce powoli wychylało się zza horyzontu, ale przez gęste gałęzie prześwitywało tylko kilka różowo-pomarańczowych promyków. Północny wiatr poruszał gałęziami napełniając cały las szumem. Szum przerywany ciszą i trzaskiem starych gałęzi. Nagle przez gałęzie przedarła się gruba smuga światła oświetlając ziemie. Leżało na niej duże zwierze o czarno-szarej maści. Prychnęło przez sen i powoli rozprostowało nogi. Otwarło leniwie jedno oko, prawie zakryte przez gęstą szarą grzywę. Podniosło delikatnie głowę uważając by nie zahaczyć o pomnik pod którym leżało.



Przedstawiał on anioła o ogromnych, pierzastych skrzydłach, w całej swojej kamiennej okazałości. Réamonn rozejrzał się dookoła. Leżał na niedużym wzniesieniu otoczonym przez krzaki różowych i szkarłatnych kwiatów. Nad jego głową rozciągał się gruby baldachim gałęzi drzew. W lesie nie śpiewały ptaki, tylko co jakiś czas po kamiennej ścieżce przebiegał jakiś gryzoń. Otaczające długą alejkę groby nie były bogato zdobione, czy o spektakularnych kształtach.
Nagle usłyszał dźwięk łamanych gałązek i stukania kopyt. Potem było słyszeć niewyraźnie słowa, prawdopodobnie będące zażaleniami. Chwile potem zza drzew ujawniła się dana postać. Biało-szara klacz powoli truchtała ścieżką.
- Mamy tutaj bardzo luksusowe mieszkania, a ty się uparłeś, że chcesz mieszkać na Cmentarzu! Jeszcze gdzie! Stąd wszędzie daleko! - powiedziała na powitanie.
- Eheehhe, nie musisz tu przychodzić - odpowiedział Rey.
- Zamierzasz się tu zakisić z tymi umarlakami? - mówiąc to wskazała kopytem przypadkowy grób.
- To mi ni..
- Nie przerywaj mi! - powiedziała karcącym tonem. - Tak więc jak już mówiłam, nie możesz tu siedzieć cały czas... - Rey pokiwał głową wywracając oczami. Roxolanne kontynuowała dalej nie zwracając na niego uwagi. - Przyszłam żeby cię oprowadzić. I chcę żebyś poznał resztę.
- Tak jest, Księżniczko. - Réamonn wstał i podszedł do niej.
- Mógłbyś się ograniczyć. - ucięła i ruszyła aleją.
Kłusowali już pół godziny. Las się jeszcze nie skończył, ale gałęzie przerzedziły się na tyle, aby słońce dobrze oświetlało oba konie. Powoli zaczynało się słyszeć śpiew ptaków. Najpierw pojedyncze głosy, a potem coraz więcej. Myszy przestały przebiegać wokół kopyt, a aura zmieniła się na mnie mroczą. Pobocza pokrywała gęsta trawa i soczyście zielone krzaki. Kora drzew była bardziej zamszona i dało się spotkać coraz więcej odmian roślin.
Po godzinie wyszli na otwartą polanę.



Słońce unosiło się nad horyzontem stapiają się z polem żółtych kwiatów. Daleko przed nimi widać było ogromne masywy górskie.
- Góry Szare - wyjaśniła Roxolanne.
- Woah. Niesamowite - powiedział cicho Rey. Silny wiatr gwizdał im w uszach, kiedy z niesamowitą prędkością biegli przez pole. - Waaa Haaaai! - krzyknął radośnie Réamonn. Biec w stronę słońca unoszącego się nad jeszcze pomarańczowym niebem, poprzez pole kwiatów. Wyglądali jak dwie strzały przelatujące przez kłosy zboża, pozostawiając za sobą długie smugi.
Tego dnia razem z Roxolanne obejrzał większość terenu. Kiedy wieczorem odprowadzała go na Cmentarz oboje byli potwornie zmęczeni. Szli powoli leśną ścieżką ciężko dysząc.
- Masz fajne Stado. - mruknął Rey - Miło było wszystkich poznać. Dobrze, że tylko tyle bo tak cały dzień musiałbym się witać. - uśmiechnął się ironicznie.
- My mamy. Przecież ty też jesteś jego częścią.
- Ahhhh... Przestań z tą jednością. Może tu jestem bo uznałem, że nudno jest być samemu. Nie deklarowałem, że mam zamiar przystąpić do tej waszej Famili. - prychnął.
Stanęli pod pomnikiem. W lesie panowała martwa cisza przerywana pohukiwaniem sowy. Światło księżyca prześwitywało przez gałęzie oświetlając ich pyski, i tworząc z nich nocne zjawy. Stare nagrobki dodawały jeszcze więcej grozy całej scenie.
- Ty na serio się tego nie boisz?
- Nie - skwitował krótko Réamonn.
- Ah. No to Pa! - machnęła ogonem Roxolanne i zaczęła kierować się w drogę powrotną.
- Zaczekaj. - powiedział Rey i złapał ją za ogon. Następnie stanął przednią zagradzając jej drogę. - Co ty sobie myślisz? Przyjmujesz kogoś takiego jak ja, i zachowujesz się jakbyś nic nie wiedziała. Jesteś głupia, czy naiwna? Co ty właściwie myślisz o mnie... jako mordercy?

<Roxolanne>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz