Od Skylor C.D. historii Corrado do Snow
Obudziłam się wcześnie rano, czując ból pleców. Strasznie je sobie odgniotłam, śpiąc całą noc na zimnej skale. Wstałam, przeciągnęłam się i wyszłam coś przekąsić. Znalazłam ładne miejsce z zawsze świeżutką trawą i zabrałam się do jedzenia. Nagle coś kazało mi podnieść głowę. Ostrożnie zrobiłam to, starając się nie przerazić, jeśli będzie tam coś strasznego. A co ujrzałam? Corrada razem ze Snow Flame spacerujących sobie i gadających o nie wiadomo czym. Przez pierwszy, straszliwy ułamek sekundy byłam wściekła na Corrada, ale potem zaczęłam być wściekła na siebie za tą wściekłość na Corrada. Czego chciałam oczekiwać? Że będzie na mnie czekał z otwartymi ramionami i przyjmie mnie jak do domu? Nie. Snow jest fajną, przyjacielską klaczą. Dlaczego miałby nie...
Otrząsnęłam się. Nie powinnam była tak myśleć...chociaż w sumie...dlaczego niby nie? Nie miałam prawa mieć do niego pretensji.
Opuściłam łeb i znów zaczęłam skubać trawę. Kiedy konie zniknęły mi z oczu poszłam nad morze....popływać. Tak, po prostu popływać, żeby się uspokoić. Woda bardzo dobrze pozbawia mnie nerwów. Z przyjemnością zanurzyłam pod chłodną taflę wody i odetchnęłam głęboko. Pływałam bardzo głęboko, prawie dotykają dna. Myślałam i rozpaczałam. Bo co mogłam innego robić w mojej sytuacji? Po jakimś czasie, kiedy zawróciłam, ujrzałam zarys konia na brzegu. Wynurzyłam się i podpłynęłam bliżej. Była to Snow.
- O co chodzi? - spojrzałam na nią żałośnie. Oczekiwałam, aż klacz się odezwie.
Snow? Powiesz coś? XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz