- Że niby co ty robisz?! -wykrzyknęła mi prosto do ucha.- Złaź ze mnie natychmiast!
- 1:0 dla mnie.- odparłem pobłażliwie, unosząc kąciki pyska do góry.- Zajęłaś mi miejsce do lądowania.- dodałem pretensjonalnie, dobry słuchacz zapewne usłyszałby ironię przebijającą się między mymi słowami.
- Za mało masz miejsca?- syknęła
- Daj spokój.- roześmiałem się pochylając głowę w jej kierunku.- Aż taki szeroki nie jestem. Mam wspaniałą sylwetkę.
Wind podjęła próbę zepchnięcia mnie z siebie. Jak się okazało - nadaremnie. Spoglądałem na jej poczynania trzymając na wodzy to, aby nie wybuchnąć śmiechem. Po pewnym czasie klacz uspokoiła się. Właściwie to ja tak myślałem, dopóty z ziemi zaczęły nie wyrastać korzenie. Zmrużyłem zaskoczony oczy. Co jest? Nie skończyłem dokończyć myśli, a roślinna macka chwyciła moją prawą przednią i tylną nogę, a następnie powaliła na ziemię tuż obok mojej ofiary. Klacz podniosła się i otrzepała z ziemi.
- 1:1.- podsumowała
- Ta, bardzo śmieszne.- mruknąłem obracając się na prawy bok
<Wind Mystery?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz