Szłam leniwym krokiem w stronę wodospadu Devo. Było to jedno z moich ulubionych miejsc, szczególnie w taką pogodę. Żar lał się niemiłosiernie z nieba osłabiając całą przyrodę. Na niebie nie było widać żadnej, nawet najmniejszej chmurki. Westchnęłam cicho. Taka pogoda wysysa ze mnie wszystko. Po chwili usłyszałam dźwięk spadającej wody. Uśmiechnęłam się lekko. Powitałam krzaczka, którego uratowałam jakiś czas temu. Napiłam się orzeźwiającej, świeżej wody po czym przystanęłam i przymknęłam oczy. Po chwili zastanowienia przywołałam chłodny wiatr, który dał chwilę wytchnienia. Pod moje kopyta podbiegła mała, biała myszka, ale ja nie zwróciłam na to zbytnio uwagi. Dopiero gdy wdrapała się na mój kłąb zauważyłam ją. Podbiegła do mojego ucha i pisnęła:
-Ostrzegam Cię, pani, że ktoś się tu zbliża!
I uciekła. Westchnęłam głośno i zrezygnowana odwróciłam głowę. No niestety. Faktycznie ze strony lasu zbliżała się tu końska sylwetka. Nadesłałam w tamtą stronę dość silny wiatr.
<ktoś ;P?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz