- Jeżeli cię urazi...
- Wyjdź. - przecedziłem przez zęby
- Przepraszam! - szepnął skruszonym głosem
- Wyjdź!! - wrzasnąłem
Ogier jeszcze na mnie spojrzał swoimi ciemnymi oczyma i w pośpiechu opuścił moją chatę. Muszę przyznać, że poczułem się podle, ale muszę to chronić przed innymi! To ważne- jest jak sekret, o którym nikt nie może się dowiedzieć i trzeba go chronić za wszelką cenę, jak oka we łbie.
- Tak, przecież to ja jestem ten zły, to ja jestem najgorszy, to ja powinienem odejść.- mówiłem do siebie - Nikt mnie nie polubi, bo jestem, jaki jestem. Ale, jeżeli ja nie dopuszczę ich do siebie... Oni i tak nie przyjdą! Oni i tak mnie nie zrozumieją...
Nie mogłem zrozumieć, że CAŁA WINA leży po MOJEJ stronie. Wiedziałem, że nie jestem aniołem, ale nie jestem też diabłem więc korona mi z głowy nie spadnie jeżeli przeproszę ogiera. Pobiegłem w stronę centrum naszego miasteczka i ujrzałem ciemno kasztanowatego konia.
Zwolniłem i odszedłem go wolnym kłusem. To był on, Koń spod mojej chaty! Chwilę się wahałem, ale muszę.
- Emm... Przepraszam za moje zachowanie... - odparłem skruszonym głosem
<Corrado? Ale ze mnie gorąca głowaXD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz