Było jej o wiele lżej. Cieszyła się, że to okropne napięcie w końcu spadło.
Po kilku minutach spokojnego marszu wkroczyli do Lasu Kaskady. Uśmiechnęła się pod nosem. To naprawdę piękne miejsce...Po chwili do Sky podfrunęło całe stadko świetlików, wplatających się w jej grzywę. Przyjemnie łaskotały i oświetlały klacz. Z rozświetloną grzywą szła dalej, podziwiając piękno tego niesamowitego miejsca. Corrado co chwilę patrzył na nią ukradkiem, uśmiechając się.
- Podoba ci się tutaj? - zapytał, przełamując ciszę. Skylor spojrzała na niego.
- A nie wyglądam? - zaśmiała się. Poczuła nagle, jak ma w sobie multum energii. Że musi ją wybiegać. Nie mówiąc ani słowa, wbiegła między grube, stare drzewa i zaczęła brykać, krzyczeć i kopać. Nie ma to jak powrócić do źrebięcych lat...Wybiegła tuż przed nosem zdziwionego ogiera i spojrzała na niego dzikim, ale szczęśliwym wzrokiem.
- Pobawisz się? Prooosze.... - zapytała uroczo i przechyliła głowę robiąc "słodkie oczka".
<Corrado? XDD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz