niedziela, 27 grudnia 2015

Od Roxolanne C.D. Reamonn

Klacz nic już nie powiedziała. Celowo milczała czekając na jego reakcję. W końcu odpuścił i ułożył się do snu. Zaakceptował ją. Powieki Lanne robiły się coraz cięższe. Zasnęła.

Rankiem, obudziła się jako pierwsza. Wstała szybko i rozprostowała kości. Zerknęła na śpiącego konia po czym na jej twarzy pojawił się dziwny grymas. Było koło czwartej, może piątej nad ranem.
- Woooaaah. - ziewnęła, założyła płaszcz i ruszyła galopem przez las. Zatrzymała się dopiero nad urwiskiem na którym pożegnała księżyc.
- Dobranoc towarzyszu. - uśmiechnęła się.
- Roxolanne! - usłyszała znajomy głos. Był to Brez machający z dołu.
- Hej! Co ty tu robisz? - klacz widocznie ucieszyła się z możliwości porozmawiania z przyjacielem.
- Zawsze o tej porze wychodzę na dwór, bo tylko wtedy mogę zobaczyć to, czego tak wiele koni nie widzi. Zachód księżyca. - wyjaśnił gdy znalazł się obok niej.
- No widzisz? - zachichotała. - Idziesz na śniadanie?
- Właśnie miałem..
- No to w takim razie idziemy razem. - oznajmiła. Humor dzisiaj bardzo jej dopisywał. Dzień zaczął się pięknie. Czy to nie dziwne, że było tak gdy nie było obok niej Reamonn'a? - Smacznego, Brez.


*********

Schody zaczęły się dopiero po południu gdy klacz szła w stronę swojej jaskini. Tuż przed nią pojawił się ostry słup ciemnego dymu. Zaczął on rosnąć i dziurawieć. Roxo zrobiła pewny krok do tyłu i patrzyła na mgłę układającą się w kształt rosłego konia.
- Acoose. - stwierdziła na przywitanie.
- Hihih. Roxolanne. Pani! - zaśmiał się tchórz robiąc przy tym ukłon.
- Witaj. - odparła niechętnie. - Co Cię tu sprowadza? - zapytała chcąc mieć niechcianego gościa z głowy jak najszybciej.
- Chciałbym porozmawiać z Tobą o moim synu.
- No tak.. - westchnęła. - Do rzeczy. Nie żebym Cię spławiała, ale mam dużo spraw...


*********


- Czego on chciał? - Gdy tylko Bóstwo tchórzostwa odeszło, tuż przy klaczy pojawił się znajomy jednorożec.
- Rey? Co ty tu robisz? - klacz uniosła brew. - Słyszałeś o czym mówił?
- Nie. - Pomachał przecząco głową
- To dobrze. Chyba.. -  Lanne zamknęła oczy i zakołysała się niebezpiecznie.
-Wszystko okay? - zapytał ogier.
-N-nie.. Nie wiem. Muszę iść. - odwróciła się, ale Reamonn szarpnął ją za ogon.
- Nie idziesz. Widzę, że coś Ci jest.
- Nic mi nie jest. - powiedziała poważnie. - ale muszę Ci coś powiedzieć. Coś, co całkowicie odmieni Twoje życie.


Musi dowiedzieć się prawdy

Rey?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz