Takimi to ja raczej gardzę, ale coś czuję, że to nie koniec przygody z tym ogierem. Jeszcze nie raz do spotkam i spróbuję dać my do myślenia. Myśli, że jest piękny i młody- to prawda, ale za grosz szacunku i myślenia. Niech tryma się ode mnie z daleka, bo popamięta!
==||=====> <=====||==
Wstałem z mojego posłania i zrobiłem sobie jedną z 50 odmian Earl Greya (dzięki Corrado XD) oraz byłkę z twarożkiem i ziołami prowansalskimi. Rak, jestem smakoszem. Następnie doprowadziłem do ładu grzywę, ogon i zęby. Tydzień teu byłem na woskowaniu rogów więc nie są w złym stanie.
Gdy wyszedłem było około godziny 10.00. Od razy po wyjściu z chaty rzuciła mi się w oczy śnieżnobiała sirść Réamonna'a. Ciekawe gdzie krew lub pozostałości po ciele niewinnego osobnika z Bassaltu lub innego miasta. Gdy mnie zauważył powiedziałem:
- Wrócę po widły, spokojnie.
Jednak gdy ponownie miałem opuścić mieszkanie, on stałze swoim idiotycznym uśmieszkiem pod moimi drzwiami.
- Idź stąd! - wykrzyknąłem
On zaś wstawił lufę swojej broni do domu przez szparę w drzwiach.
- Jesteś chory psychicznie? - zapytałem
- Nie. - odpowiedział Réamonn
- Na pewno? Mogę wezwać lekarza jeżeli tego potrzebujesz. -dodałem
- Spokojnie, brałem dzisiaj leki... - odpowiedział sarkastycznie ogier
- To schowaj TO i mów czego chcesz.
Powiedziałem wypychając lufę ze szpary.
<Réeamonn? Ty mały gangsterze>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz