poniedziałek, 28 grudnia 2015

Od Roxolanne C.D. Reamonn

- Wiesz.. ja chciałam Ci powiedzieć.. - zająknęła się. Z każdą chwilą coraz mniej przekonana była o tym, czy powinna mu wyjawić prawdę.
- Co? - Rey nic nie rozumiał.
Właśnie wtedy klacz przyjrzała mu się uważnie. Oprócz tego, że był nekromantą, to niczym, zupełnie niczym nie przypominał Acoose. Był odważny, Bóg był parszywym tchórzem klękającym przed wszystkimi innymi mieszkańcami Doliny Królów. Nie wiedziała, czy rzeczywiście był im wierny czy robił to, żeby ratować swój zad. Właściwie, to po co istniał? Był raczej tym złym charakterem. Co oddawał swoim ziemskim poddanym? Strach i śmierć. Gdyby chociaż znalazła w nim coś dobrego.. Od zawsze nim gardziła. Czy robiła to, bo czuła się od niego wyższa? W żadnym wypadku! Nienawidziła go, bo jeśli coś by się stało, to on był zawsze odpowiedzialny za całe zło świata i za wszystkie zgony. Nigdy nie zrobił nic dobrego, a jej rodzina zginęła przej jego ojca, Caruso.
Chwila moment. Właśnie w TEJ chwili Roxo zdała sobie sprawę z rzeczy oczywistej. Reamonn jest potomkiem Caruso. Mordercy jej rodziny. Szybko potrząsnęła głową.
- Roxo? Wszystko dobrze? - zapytał.
- Nie. Nie. Nic nie jest dobrze. Zostaw mnie, muszę pobyć sama. - cicho rozkazała.
- Jasne.. Um.. Cześć. - odrzekł i poszedł w las.


Klacz otrząsnęła się. Zaczęła spacerować po łące. Obserwowała ptaki, wybijające się kwiaty. Widok był magiczny. Bardzo. W końcu znalazła psychiczny spokój, bo gdy tylko jest przy niej Rey, to się zmienia. Wiedziała, że to nie jego wina, a jednak coś nie pozwalało jej powiedzieć mu kim jest. Coś próbowało nią manipulować, narzucić jej swoje zasady, ale ona za każdym razem skutecznie to odrzucała. W jednej chwili gwałtownie stanęła i odwróciła się patrząc w niebo. Prosto ku niej leciał smok.

Była na tyle przestraszona, że stanęła jak wryta. Przecież Kukulkana dzisiaj nie było. Sama wysłała go po więcej Złotych Monet na pustynie po drugiej stronie Gór Mglistych.

Reamonn?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz