Odwróciłem się i ujrzałem klacz, ale nie zwykłą, bo skrzydlatą.
- To tylko ja, dziewuszko. - odpowiedziałem spokojnym głosem
- Ci ty tutaj robisz? - zapytała - Ej! Nie zrywaj tego, ono żyje!
Powiedziała i zchwyciła mnie za kopytp.
- A jeżeli ty chcesz żyć, to pozwól mi to zerwać. To grzyb leczniczy, goi rany: te głębokie i mniej poważne.
- Ah...
- A teraz możesz sobie już iść i mi jie przeszkadzać, dobrze? - ale to było raczej twierdzenie
Klacz odeszła, ale co chwilę na mnie spoglądała i bacznie obserwowała moje ruchy. Gdy wzbiła się w powietrze robiła nadal to samo. Była podejrzliwa co do mnie.
<Scarlet?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz