niedziela, 24 stycznia 2016

Od Darwen'a C.D. Snow Flame

Budząc się, Darwen zauważył przy swoim boku Snow. Nadal smacznie spała, więc nie chcąc jej budzić, ogier bezszelestnie wstał i odszedł do swojej chatki. W drodze zastanawiał się, czy może nie przynieść koca i okryć nim klacz, ale w końcu uznał, że jest jednak dość ciepło i nic się nie stanie. Poza tym miał dzisiaj parę spraw do załatwienia. Musiał odebrać od kowala nowy miecz i podejść do krawca, aby ten uszył mu nową, szkarłatną pelerynę, oraz drugą, czarną. 
Po zjedzeniu śniadania od razu ruszył do Bassaltu. Na początku wszedł do krawca, aby ten pobrał wymiary i stworzył nowe płaszcze. Następnie wstąpił do kowala, aby odebrać nową broń. Miecz był doskonały. Lśnił na słońcu, a jego promienie odbijając się od stali tworzyły niewielką tęczę. Był po prostu idealny.
Przechadzając się po uliczkach miasta odwiedził na końcu sklep zielarski. Musiał kupić trochę mięty, rumianku i płatków różanych. Niespodziewanie natknął się na Snow Flame.
- O, cześć! Nie sądziłam, że spotkam Cię w takim miejscu - powiedziała radośnie klacz.
- Ja też w to wątpiłem - odpowiedział Darwen.
Ogier za kasą chrząknął, aby upomnieć się o zapłatę, za którą pegazica kupiła przeróżne zioła. Szybko zaczęła wyciągać z sakwy złote monety, które wykładała na kasę. Należność wynosiła trzy monety złote i sześć srebrnych.
Wychodząc ze sklepu, jak przystało na dżentelmena, Darwen przepuścił klacz pierwszą.
- Nadal jestem Ci winna kolację w jakiejś knajpce. Możemy pójść teraz, jeśli chcesz...
- W sumie, to wystarczy mi tylko sok marchewkowo-jabłkowy - odparł po namyśle koń.
- Znam tu w pobliżu kafejkę, zajdziemy do niej - rzuciła klacz ciągnąc mnie za szalik.
Po drodze, ogier oberwał paroma śnieżkami od źrebaków, które rzucały w siebie, a on stawał im w tym na przeszkodzie, za to Snow nieźle manewrowała, aby nie dostać kulką. W końcu jednak dotarli na miejscu i usiedli na krzesłach. Zamówili po soku i spokojnie je sączyli przez słomki.
- Ostatnio zauważyłam, że dużo wiewiórek zaczęło chorować. Małe słodziaki maja katar i kaszel, i przeziębienie... I właśnie dlatego musiałam zajść do zielarza, aby zakupić parę niezbędnych ziół...
- Fascynujące... - rzucił ogier z drwiącym uśmieszkiem.
- Bardziej niż myślisz - dodała klacz z uśmiechem popijając sok.

<Snow Flame? Przepraszam, że tak długo :-( >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz