niedziela, 10 stycznia 2016

Od Khaon'a C.D. Reamonn

Biegłem ile sił w nogach. Nie mogłem dogonić pegaza, był bardzo szybki.
- Powalony jak niejedno drzewo...- pomyślałem i przyśpieszyłem
Znalazłem go dopiero przed moją chatą celującego w drzwi z tym swoim zawadiackim uśmieszkiem psychopaty zabijającego drzwi dla przyjemności*.
- Nie! - krzyknąłem i wręcz rzuciłem się w stronę drzwi
Ogier już nie celował w moje drzwi lecz z zadowoleniem spoglądał się na mnie swoimi oczyma. Myślałem, że zaraz wybuchnę i tak mu złoję zad, że popamięta, ale miał broń i byłe "nieobliczalny" jak na moje oko. Jednak uspokoiłem się i mimo wszystko przecedziłem przez zęby:
- Nie zbliżaj się do mnie i do mojego domu. Nie dość, że mnie ciągniesz we wszystkie możliwe miejsca, mimowolnie muszę "wychodzić" przez okno, gryziesz moje rogi, zrzucasz mnie z wysokości i prześladujesz, to chyba wszystko jest w najlepszym porządku. Rozumiem, jesteś młody i potrzebujesz się na kimś bądź czymś wyżyć, ale błagam, nie rób tego na mnie... Masz swoje kaczki, tyle drzew dookoła, ale ja jestem twoim wybrańcem, a raczej ofiara, nieprawdasz?
Chyba go trochę zatkało, to moje wypowiedzenie aczkolwiek szybko się otrząsnął i starał się utrzymać swój uśmieszek. Po chwili przestało mu to wychodzić i zrzedła mu mina.
- Spokojnie, przecież...- nie zdoła dokończyć - Dobra, nie przeszkadzam Ci, idę sobie. I tyle mnie widziałeś!
Chyba Reamonn poczuł się głęboko urażony, a jego ego nie pozwalało mu tak tego zostawić, i dlatego, to on powiedział ostanie zdanie. Czyżbym zrobił źle?
<Reamonn?>
*Tak, drzwi tez można zabijać. Heh.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz