Nadchodzi moja pierwsza wigilia zarówno w HH, jak i wigilia od.. lat dwóch. Nie poznałam wszystkich członków stada, ale w końcu nadarzyła się okazja! Nawet nie zauważyłam jak podeszła do mnie Roxolanne.
- Chcesz może pomóc w przygotowaniach?
- Oczywiście! To moje pierwsze święta.. od 2 lat. Przynajmniej takie, gdzie jest jeszcze inny koń. Do tego czasu święta spędzałam z roślinami. Trochę dziwne, ale roślina to naprawdę zaufany towarzysz.
- No to skoro chcesz, leć na łąkę. Jest gdzieś przy górach. Ja tymczasem szukam Bez Krila, nawet nie wiesz jak trudno go znaleźć! – Odpowiedziała z cichym śmiechem.
- No to powodzenia! Lecę na łąkę. – I to mówiąc odwróciłam się i wzniosłam w górę. Szczerze mówiąc w powietrzu wydawało mi się, że droga trwała chwilkę, mimo, że tak nie było. Wkrótce znalazłam się na kwiecistej łące, gdzie inne klacze przygotowywały się do jutrzejszej Wigilii. Snow Flame uganiała się za chmurą, Skylor spokojnie pasła się na łące i czasami bawiła swoimi piórkami, White Shadow pomagała Snow Flame, Wind Mystery zadbała o delikatny i ciepły wiatr, poprosiła zwierzęta o wszelką ususzoną trawę, czy mech, oraz ptaki, by zaśpiewały podczas Wigilii, Reja zadbała o płatki kwiatów, by ozdobiły stół, a mnie natomiast poproszono o rozstawienie obrusu, stołu i potraw. Zastanawiało mnie tylko, czemu nie ma żadnego ogiera. Musiałam, po prostu musiałam się o to zapytać. Podeszłam do Skylor.
- Skylor, mam do Ciebie pytanie. Czemu nie ma żadnego ogiera?
- Oni przygotowują co innego. Zawsze tak było i jest. Czy będzie? Nie wiadomo. Wszystko może się zmienić. – czasami dziwi mnie zmienny humor i nastrój Skylor. Szkoda tylko, że nie powiedziała co takiego robią. Złapałam nieskazitelnie biały obrus w pysk i rozłożyłam starannie na stole. Lisy przyniosły siano, które rozłożyłam na zerwanych przez Reję liściach. Do tych mniejszych została wlana woda. Nim się obejrzałam przybiegły wiewiórki z orzechami i króliki z jagodami. Jedzenie było gotowe. Podeszłam tak gdzieś metr od Skylor i zaczęłam się paść. To w końcu okazja, by się poznać.
- Dobra, mów od razu czego chcesz. – Skylor chyba źle mnie zrozumiała..
- Niczego, myślałam, że jesteśmy stadem i możemy trochę porozmawiać. – Już wiedziałam, że rozmowa się nie klei.
- Aha. Masz na imię Sara?
- Nie. Scarlet.
- Ah.. przepraszam. Chyba muszę już iść. – Nie dość, że rozmowa się nie kleiła, to powiedziałam „nie” zbyt oschle.
- Nie przejmuj się. Ma zły czas. Z czasem dowiesz się, o co chodzi. – Niemal jak grom z jasnego nieba zawisła nade mną Snow Flame.
- Domyślam się. – By zrównać się ze Snow wzbiłam się w górę. – Ma dość zmienne wahania nastroju.
- Trzeba dać jej czas i zrozumienie. Ja już skończyłam i chętnie sobie podjem! - To mówiąc obie wylądowałyśmy na ziemi obok siebie. Zaczęłyśmy skubać trawę. Zaraz potem przygalopowała Reja, aż w końcu wszystkie klacze oprócz Skylor i Roxolanne pasły się na łące.
- Zastanawiasz się, gdzie jest Skylor?
- Zapewne zmieniła się w jakąś rzecz i ukrywa się w pobliżu. Jest bardzo miła i ma dobre serce, ale jak już mówiłam, ostatnio ma trudny czas.
- Albo mi się wydaje, albo idzie do nas Roxolanne z ogierami niosącymi chrust. Najprawdopodobniej na opał.
- To czemu nie pościgamy się do nich?
- Jak chcesz. START! - To mówiąc wystartowałyśmy do Roxolanne na skrzydłach, Snow była pierwsza. Nic dziwnego, dobrze latam, ale nie tak jak Snow.. zresztą wolę spokojnie leżeć w zacisznym miejscu.
- Widzę, że już nas wypatrzyłyście! - Zwróciła się do nas Roxolanne.
- To Scarlet się przyjrzała, a ja po niej. Wszystko jest gotowe, ale Skylor.. chyba wiesz o co chodzi.
- Tak, domyślam się. Poszukam jej zaraz. - Powiedziała to stanowczo z drobnym zatroskaniem - Uwaga! Proszę rozstawić wspólnie ognisko!
Roxolanne pogalopowała gdzieś za kłusujące ogiery, więc nie zobaczyłam gdzie galopuje.
Czułam wzrok tego dziwnego szamana na mnie. Posłałam ku niemu podejrzliwe i nieufne spojrzenie, ale w końcu to przeddzień Wigilii - delikatnie się uśmiechnęłam i pomogłam rozstawić ognisko.
Ognisko rozstawione, każdy rozszedł się w swoją stronę. Tylko 2 ogiery - Black Cherry i Darwen - wojownicy zostali na warcie. Postanowiłam poszukać tym razem jaskini, gdzie osiądę na stałe. Gdy ją znalazłam, księżyc był dawno na niebie. Zmrużyłam powieki i zasnęłam, by obudzić się jutrzejszego dnia.
W końcu słońce raczyło zajrzeć do jaskini i obudzić mnie swoimi promieniami. Otworzyłam powieki, budząc się na kępie trawy, na której położyłam się wczoraj wieczorem.
Wyszłam na zewnątrz, by ujrzeć rażące w oczy słońce. Owszem, świeciło, ale zimno było strasznie.. postanowiłam się przejść. Hmm, mogę od razu pójść do miejsca, gdzie ma się to odbyć. Rozpędziłam się ze skały przy unoszeniu się w powietrze, by dodać trochę szybkości na start mojego lotu. Wiatr mi sprzyjał, a właściwie Wind Mistery, he he, leciał w stronę łąki. Po dotarciu, okazało się, że nie jestem sama, nie licząc ogierów z warty. Była tu Skylor, Wind Mistery, Khaon na moje nieszczęście oraz Roxolanne.
- Witaj, Scarlet. Dobrze, że jesteś. Klacze wygrywają z szybkością dotarcia na miejsce, he he.
- Ej, czy przypominasz sobie, by w tym stadzie był skrzydlaty ogier? - Powiedział z drobną pretensją Khaon. On zawsze tam, gdzie nie trzeba.. Po chwili Snow Flame zjawiła się z White Shadow. Przygalopowało całe stado ogierów. Zmierzchało, a Reji cały czas nie było. Zaczęłam się martwić. Poinformowałam Roxolanne i zaczęłam szukać Reji *nie jestem pewna, czy tak to się imię pisze xd *. W końcu zauważyłam ją stepującą w Lesie Kaskady.
- Tutaj jesteś! Wszystko dobrze?
- Taak, czemu się niepokoicie? Już wszyscy są? Przecież jeszcze jest trochę czasu!
- No bo wszyscy już są, w takim razie chodź, przejdę się z Tobą.
Udało mi się zapoznać z Reją, w końcu trafiłyśmy na miejsce i już wszyscy byli gotowi i na miejscu. Czas szybko zleciał i należało się podzielić tz. "Końskim Opłatkiem" - Był to duży liść. Wszyscy zaczęli jeść siano, pić wodę z Gorących Źródeł.. wszyscy życzyli sobie dobrze, ale Khaona jak najmocniej unikałam. Wiem, nie powinnam, ale moje unikanie, było na tyle ograniczone, że na szczęście nikt nie zauważył. Zastanawiałam się tylko, czy dotrwam rok z tym stadem. Wzięłam to, jako postanowienie noworoczne. Po Wigilii długo nie mogłam zasnąć. Z ekscytacji i zadowolenia. Czułam jeszcze ciepło ogniska i słyszałam śpiew ptaków, pamiętam, gdy przeżuwałam mech i trawę, ale czar prysł, gdy zasnęłam.
\
Przypominam,że dziś mamy ostateczny termin nadsyłania konkursowych prac!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz