poniedziałek, 11 stycznia 2016

Od Roxolanne C.D. Reamonn

Klacz pozbierała wszystkie myśli i zrobiła krok w tył oddalając się od Reamonn'a. Do uszu nachodziły jej jęki obłąkanych dusz. Coś zaczęło ją ponownie popychać w kierunku pegaza. Spojrzała na niego. Widoczne na nim były coraz bardziej żyły i żebra. Z nią działo się to samo.
- To pułapka. - szepnęła. - To pułapka! Rey! Nie daj się, błagam! - wtuliła się w niego mocno, a do oczu nachodziło jeszcze więcej łez. Nie reagował. Próbowała to zatrzymać, ale nie potrafiła. Podniosła oczy i zbadała nimi kosę. Nie miała wyjścia. Obrała już sobie cel. Cofnęła się z wielkim trudem, a następnie odbiła się od podłoża. Miała wrażenie jakby czas płynął bardzo wolno. Czy się uda? Przednie kopyta wylądowały na grzbiecie ogiera, a zaraz potem tylne. Następnie szybko złapała równowagę i odbiła się od niego lecąc ku górze. Jednym ruchem chwyciła w pysk przeklętą kosę i wylądowała na ziemi. Wypuściła ją szybko na ziemię. Zaczęła ją zewsząd ogarniać ciemność. Usłyszała dziwne odgłosy, a z oczy lały się krwisto czerwone łzy. Sierp zaczął nią manipulować skłaniając do użycia go przeciwko sobie. Kilka ostatnich centymetrów dzieliło ostrze od jej szyi. 3..2..1.. Zaczęło powoli się wrzynać tworząc naszyjnik z kropel metalicznie smakującej cieczy. Nagle wydarzyło się coś niezwykłego. Ktoś dotknął jej ramienia i po chwili mocno przytulił.


 STOP! -Krzyknęła.

Kosa spadła na dół i rozbiła się na mniejsze cząsteczki. Wszystkie szepty i jęki zamilkły, a z oczu zniknęła szaro-szkarłatna zasłona. Spuściła głowę w dół i patrzyła jakby nieobecna na kawałki sierpa. z którego ulatywał zielony dym. 
- Hej! Roxo! - obudził ją dopiero głos znajomego pegaza. Spojrzała na niego. Wyglądał już normalnie. Klacz otarła krwawe łzy i uśmiechnęła się blado. - Co ty zrobiłaś?! - zapytał z wyrzutem
- J-ja.. Musiałam ją zabrać. Umieraliśmy. - odrzekła patrząc w dół. 
- Ale to była cenna kosa! - krzyknął.
Po raz.. chyba pierwszy, Reamonn mógł zarzucić Roxolanne, że coś popsuła, a nie odwrotnie.
- A ja myślę, że nadal taka jest. - westchnęła. - W każdej chwili możesz ją zmaterializować, ale ten dym, który się wtedy ulotnił. Myślę, że to on sprawiał, że była tak niebezpieczna.
- Czyli co?Teraz to po prostu zwykła kosa?..
- Tak myślę.
- Jednak udało się nam razem. - zaśmiał się.

Reamonn? Troszkę pokręcone...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz