- Chyba prędzej doczekam się tej twojej pełni - rzuciłem nonszalancko się uśmiechając. Klacz zareagowała na to obrażoną miną i odwróciła głowę. - Hey... Roxo. Chodź, połóż się koło mnie... - mruknąłem uderzając kopytem w ziemię.
- Jest ranek - ucięła krótko. Ciekawe, czy bardziej przeszkadzał jej fakt leżenia koło mnie, czy leżenia w dzień.
- Ojtam! - wyciągnąłem szyję i złapałem ją za ogon. Wystarczyło tylko jedna pociągnięcie by klacz leżała rozciągnięta koło mnie.
- Rey! - popatrzyła na mnie karcącym wzrokiem i spróbowała się podnieść. Jednak zanim jej się to udało objąłem ją szyją i przytrzymałem.
- Zostań ze mną jeszcze chwilę... - szepnąłem jej do ucha delikatnym głosem.
- Jesteś jeszcze pod wpływem narkotyku? - spytała Roxo samą siebie. Słysząc jej słowa roześmiałem się głośno.
- Bądź już ciszej - uciąłem przysuwając się do niej.
- Reamonn... - warknęła klacz, lecz przestała walczyć i wygodnie się ułożyła. Słysząc jej równy oddech sam się uspokoiłem.
- Obudź mnie po 12:00... - mruknąłem zamykając oczy. Nie minęło wiele czasu, aż w końcu zasnąłem.
- Ej! Reamonn Adalmite Arcadia! Wstawaj! - słysząc moje pełne imię zerwałem się z ziemi.
- Tak ojcze?! - krzyknąłem stając na baczność.
- Eeeee? - usłyszałem dziwny jęk koło mnie. Rozejrzałem się na boki. Wokół mnie był tylko mroczny las i biała klacz. Żadnych wytapetowanych ścian, czy wściekłego kasztanowego ogiera. Potrząsnąłem ponownie głową, aby upewnić się, czy nie śpię. Gdy to zrobiłem ponownie spojrzałem na zdziwioną Roxo.
- Ahhh... Sorki... myślałem, że jesteś...
- Twoim ojcem? - rozluźniłem się i pokiwałem głową.
- Tylko on nazywał mnie moim pełnym imieniem - powiedziałem cicho patrząc w ziemię.
- Oj, wybacz - odparła klacz krzywiąc się.
- Ale cieszę się, że je zapamiętałaś - powiedziałem szczerząc się szeroko. - Tak swoją drogą Roxo...
- Ymm? - Roxolanne spojrzała w moją stronę z zaciekawieniem.
- Byłem ostatnio w mieście... - klaczą nagle wstrząsnęły dreszcze i odetchnęła głęboko.
- Ile tym razem?
- Co? - Lanne rzuciła mi wymowne spojrzenie.
- Aaaaa! Nie, nie! - szybko pokręciłem głową cicho się śmiejąc. - Haaaahahah, nie, to nie to. Słyszałem, że ostatnio zostało odkryte nowe miejsce - Aleja Światła. Wybierzesz się na spacerek?
- A ciebie co tak wzięło? - spytała podejrzliwie.
- Myślałem, że znajdę jakieś fajne kości... - mruknąłem przekręcając oczami.
- Od kiedy niby bawisz się w archeologa? - spytała nie rozumiejąc o co mi chodzi.
- Od tedy, kiedy jestem Nekromantą? - to było pytanie retoryczne.
- Aaaaa... no tak - mruknęła klacz jakby była to rzecz oczywista. - No to może lepiej pójdę cię popilnować - powiedziała obojętnie.
- Znasz drogę? - wyszczerzyłem się szeroko.
- A ty nie? - zdziwiła się Roxo.
- Noooup - odpowiedziałem zabawnie wystawiając język.
- Ahhh... To chodź najpierw do mnie, wyciągnę jakąś mapę - powiedziała wskazując kopytem w stronę jej domu.
- Ahoj Kapitanie! - zawołałem salutując i roześmiałem się. W jednej chwili ruszyliśmy biegiem wzdłuż dobrze mi znanej kamiennej ścieżki, a wiatr rozwiewał nam grzywę.
<Roxolanne>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz