sobota, 2 stycznia 2016

Od Roxolanne C.D. Brez Kril

Klacz westchnęła cicho i wbrew sobie samej położyła się i po chwili zasnęła. Śniła jej się wyprawa w góry. Szła tam sama i w pewnym momencie utknęła pomiędzy skałami. Na próżno nawoływała Kukulkana, Reamonna.. czy kogokolwiek. Nawet Brez'a. Wprost na nią kierował się potężny szkielet.
- Pomocy! - krzyczała. - Pomocy!

Roxolane obudziła się całą mokra. usiadła na skórzanej kanapie i patrzyła w przestrzeń głęboko oddychając.
- Hej, wszystko w porządku.
- Co? Brez..- jęknęła
- Miałem nadzieję, że jednak jakoś bardziej się ucieszysz.
- Gdzie jestem?
- Jesteś cała rozpalona. Znalazłem Cię przy rzece. Na serio nie pamiętasz? Poszedłem po Twoje rzeczy. Zostajesz tutaj, aż wyzdrowiejesz.
-Ale..
- Stado ma się dobrze. - oznajmił szorstkim głosem, który po chwili natychmiast przekształcił się w bardziej delikatny. - Pomyśl chociaż raz o s o b i e. NIE o stadzie!
- Nie chcę. - odrzekła dziecinnie.
- Ja Ci tak karzę. Masz mnie słuchać.
- Nie będę Cię słuchać. - zaprotestowała po czym opadł na poduszkę. Co, jak co, ale czuła się okropnie.

Brez?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz